Po bardzo zaciętym i wyrównanym pojedynku Sokół Włoszakowice przegrał z Awdańcem Pakosław w stosunku 2:3 (2:2). Gospodarze po ostatnim gwizdku mieli sporo pretensji do sędziego prowadzącego sobotnie zawody. Nie zmienia to jednak faktu, że piłkarze Awdańca, zachowując więcej sprytu w kluczowych sytuacjach, wywieźli z Włoszakowic wymęczone, ale zasłużone 3 punkty. Bramki dla Sokoła zdobywali P. Pawłowski i D. Lis.
Miłe złego początki. Po raz pierwszy w tym sezonie trener miał do dyspozycji pełną 18-osobową kadrę meczową, w której i tak zabrakło kontuzjowanych K. Chałupki i M. Sobolewskiego. Do gry powrócił natomiast P. Maćkowiak, a na łąwce rezerwowych zasiadł nowy bramkarz Sokoła - R. Halasz.
Lepiej spotkanie zaczęli gospodarze i już w 6. minucie cieszyli się z pierwszej bramki. Po rzucie rożnym piłka trafiła do P. Maćkowiaka, "Piko" przerzucił piłkę na drugą stronę pola karnego do P. Pawłowskiego, który pięknym strzałem z woleja trafił do siatki.
W 14 minucie po faulu Michała Kubickiego sędzia podyktował rzut karny dla gości, którego obronił G. Gałach. W 26 minucie było 2:0 dla Sokoła. Wrzutkę P."Piko" Maćkowiaka na gola zamienił D. Lis. W 28. minucie kontaktową bramkę zdobyli goście po ładnym, technicznym strzale zza 16 metrów. Natomiast w 35 minucie po zamieszaniu w polu karnym samobójczą bramkę strzelił M. Kowal.
Druga połowa była już mniej obfitująca w bramki, a jedynego gola w tej części meczu strzelili goście w 72 minucie po szybkim rozegraniu rzutu rożnego. W ostatniej akcji meczu Sokołowi należał się rzut karny, jednak sędzia był innego zdania.